W przypadku sporu między przedsiębiorstwem energetycznym, wodociągowym itp., a właścicielem nieruchomości, Sąd przy ustalaniu należnego właścicielowi gruntu wynagrodzenia za znajdujące się na jego ziemi urządzenia jest zobligowany wziąć pod uwagę przewidywany czas eksploatacji tych urządzeń.
Obowiązujące od 4 lat przepisy dotyczące służebności przesyłu nie określają w jaki sposób wyliczać wynagrodzenie należne właścicielom gruntu, a sądy w tym zakresie posiłkują się starszym orzecznictwem odnoszącym się do służebności drogi koniecznej które wskazuje, że jeśli nie można ustalić okresu, na jaki ustanowiono służebność, to powinno się liczyć czynsz, jaki właściciel otrzymałby w wolnym rynkowym obrocie za korzystanie z gruntu przez 25 lat potencjalnej eksploatacji.
Sąd Najwyższy zwrócił jednak uwagę w niedawnym orzeczeniu – II CSK 401/11 – że ustanowienie drogi koniecznej pozostaje swoistym wywłaszczeniem i uniemożliwia właścicielowi korzystanie z gruntu przeznaczonego na drogę, z kolei ustanowienie służebności przesyłu jedynie ogranicza właściela w jego prawie do użytkowaniastwo gruntu przez to, że przedsiębiorsto przesyłowe korzysta z niego w oznaczonym tylko zakresie, według przeznaczenia danej instalacji. Tym samym Sądy orzekające w tego typu sprawach nie powinny mieć wątpliwości, że wynagrodzenie należne właścicielom gruntów winno być proporcjonalne do stopnia ingerencji we własność i że jest ono pojęciem szerszym niż odszkodowanie za obniżenie wartości działki. Ingerencja ta jest bowiem tymczasowa, ograniczona trwałością urządzeń przesyłowych, ten okres musi być więc w procesie o zapłatę precyzyjnie wyliczony.
Category Archives: środowisko
Trybunał Konstytucyjny: ustawa o rodzinnych ogrodach działkowych jest niezgodna z konstytucją.
Rodzinne ogrody działkowe mają długą historię i użytkuje je ponad milion Polaków. Wyrok Trybunału może zmienić ich prawa do użytkowania działek.
Chyba że…. Nie jest wykluczone, że obecna pozycja działkowców zostanie wzmocniona. Wszystko zależy od Sejmu i Senatu. Jeśli do stycznia 2014 r. Parlament nie zmieni przepisów, wygaśnie obecne prawo użytkowania wieczystego i grunty należące dziś do ROD wrócą do właścicieli (np. gmin). Obecna pozycja właścicieli gruntów przekazywanych w użytkowanie Polskiemu Związkowi Działkowców przez jednostki samorządu terytorialnego jest bowiem słaba. Sędziowie TK określili ją jako ”iluzoryczną”. Po prostu: właściciele gruntów mają prawo własności ziemi, ale nie mogą nic z nią zrobić ani czerpać z niego pożytków. A są to często grunty położone w atrakcyjnych częściach dużych miast, więc szykuje się dużo zmian.
Najwyższa Izba Kontroli zajęła się zielenią w miejscach publicznych.
W sierpniu i wrześniu ubiegłego roku Inspektorzy Najwyższej Izby Kontroli sprawdzili tereny kolejowe, drogi, parki, skwery i place zabaw Na Mazowszu. Wynik kontroli jest bardzo negatywny – kontrolerzy nie zostawiają suchej nitki na terenach oddalonych od centrów analizowanych gmin, które określono jako „bardzo zaniedbane”. Lepiej wypadły tereny w centrach miast i miasteczek, gdzie zieleń w przestrzeni publicznej utrzymana była starannie.
Szczególnie rażące zaniedbania zieleni i porządku występują wzdłuż dróg publicznych i szlaków kolejowych.
Są i dobre przykłady: Miejscowowści Józefów i Serock zawarły porozumienia o współpracy z PKP i zarządcą drogi, w myśl których na gminach spoczywa obowiązek pielęgnowania zieleni wzdłuż jezdni, a w zamian na części terenów kolejowych utworzone zostały parkingi.
Prywatne posesje
Połowa skontrolowanych gmin próbuje wpływać właścicieli prywatnych nieruchomości do utrzymania porządku na swoich terenach (chodzi np. o utrzymanie nieruchomości niezabudowanych wolnych od zachwaszczenia, koszenie pasów zieleni przylegających do posesji, usuwanie chwastów, zeschłej i skoszonej trawy, opadłych liści i złamanych gałęzi). Z uwagi na to, że w polskim prawie nie przewidziano możliwości określania obowiązków dotyczących pielęgnacji zieleni na terenach prywatnych, sądy kwestionują takie zapisy w regulaminach. Dlatego izba do raportu załączyła propozycję zmian konkretnych zapisów w ustawie o utrzymaniu czystości i w ustawie o ochronie przyrody. NIK sugeruje, by dać samorządom prawo do określania wymagań dotyczących sposobu utrzymania zieleni wobec właścicieli nieruchomości. Samorządy miałyby też instrumenty pozwalające dyscyplinować gospodarzy w tym względzie poprzez wydanie decyzji zobowiązującej właściciela do uprzątnięcia jego działki, a w razie niewykonania polecenia nałożyć grzywnę.
Ingerencja w prywatność
W przypadku trawników przylegających do dróg władze gminy mogłyby, według pomysłu NIK, uprzątnąć teren w zastępstwie opornego właściciela, a potem obciążyć go kosztami prac.
Opinie odnośnie takiego stanowienia prawa są różne.
Edward Trojanowski, sekretarz generalny Związku Gmin Wiejskich, mówi, że „Skoro właściciel nie poczuwa się do odpowiedzialności za wygląd swojego terenu, to zastępcze wykonanie zadania i obciążenie właściciela kosztami uważam za dobry kierunek. Jakoś trzeba sobie radzić, bo jest źle, a powiedziałbym nawet bardzo źle” .
Podobnego zdania jest Paweł Lisicki, przewodniczący komisji ds. Ochrony Krajobrazu i Środowiska Unii Metropolii Polskich: „Samorząd gminy, jako włodarz danego obszaru, powinien mieć wpływ na jego wygląd, estetykę i panujący porządek. Dotyczy to w szczególności terenów publicznych i ogólnie dostępnych. Należy tylko zadbać o to, żeby nie powstało kolejne martwe prawo, z którego egzekucją będą kłopoty”.
NIK rozważał też możliwość stosowania przez radę gminy najwyższej stawki podatku, gdy władający nieruchomością (gruntem) nie wykonuje obowiązków w tym zakresie. Napotkało to na sprzeciw przedstawicieli Ministerstwa Finansów. Resort stoi na stanowisku, że zastosowanie przepisu podatkowego jako sankcji karnej jest sprzeczne z rozumieniem podatku. Wystarczy, że kary będą przewidziane w ustawie o utrzymaniu czystości.
Mikołaj Karpiński, rzecznik Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej uważa, że „Należy mieć na uwadze to, iż zmiany w ustawie o utrzymaniu porządku i czystości w gminach dotyczą również osób fizycznych, właścicieli domów jednorodzinnych. w związku z tym należy uwzględnić również aspekt ingerencji w prawo własności tych osób oraz zasadność nakładania na nie nowych obowiązków.”
Z kolei dr Kazimierz Bandarzewski z Katedry Prawa Samorządu Terytorialnego Uniwersytetu Jagiellońskiego podkreśla, że „obecne ustawowe wymagania dotyczące właścicieli nieruchomości wynikają z troski o bezpieczeństwo (np. obowiązek odśnieżania chodników) czy środowisko (zakaz mycia samochodów poza myjniami).”
Pytanie dotyczy ingerencji w prawo własności. Czy względy estetyczne są ważniejsze od prawa właściciela działki do utrzymywania jej w stanie, w jakim chce on ją widzieć?
Źródło: www.nik.gov.pl
Dłuższe pozwolenia na budowę i eksploatację farm wiatrowych na morzu. Estetyka nadmorska.
Znowelizowana ustawa o obszarach morskich Rzeczypospolitej Polskiej i administracji morskiej obowiązuje od 30 lipca. Zmiany w prawie dotyczą m.in. warunków budowy i eksploatacji siłowni wiatrowych na morzu oraz zakazu wznoszenia farm na wodach wewnętrznych i morzu terytorialnym.
Pozwolenia na wznoszenie sztucznych wysp i ich wykorzystywanie, pozwolenia na budowę konstrukcji i urządzeń, które tworzy się pod budowę wiatraków energetycznych w przestrzeni morskiej zgodnie z nowymi Ustawą będą ważne przez 30 lat (dotychczas były ważne tylko 5 lat).
Znowelizowane przepisy pozwalają na przedłużenie ważności pozwolenia na budowę siłowni wiatrowej na morzu o kolejne 20 lat na podstawie odpowiedniego wniosku złożonego przez inwestora do Ministra Infrastruktury.
W sytuacji, gdy o pozwolenie na budowę i eksploatację farm wiatrowych na ten sam obszar będzie zabiegało przynajmniej dwóch inwestorów, Minister Infrastruktury zadecyduje, kto dostanie pozwolenie w postępowaniu konkursowym.
Posłowie przesądzili, że na sporej części Bałtyku farmy wiatrowe w ogóle nie powstaną. Art. 23 opisywanej Ustawy stanowi, że „zakazuje się wznoszenia i wykorzystywania elektrowni wiatrowych na morskich wodach wewnętrznych i morzu terytorialnym”. Siłownie będą zatem mogły powstawać wyłącznej w strefie ekonomicznej Bałtyku, czyli 12 mil morskich od brzegu.
Co przekonało posłów do takiego zapisu? Estetyka! Argument w prawie polskim rzadki, tym razem jednak ustawodawca uznał, że elektrownie wiatrowe psują krajobraz. Naciskały gminy nadmorskie. Ich przedstawiciel twierdził na posiedzeniu komisji pracującej nad projektem, iż sprzeciwiają się one takiemu usytuowaniu elektrowni wiatrowych, które by zakłócało krajobraz.
Kondycja finansowa wielu, zwłaszcza mniejszych samorządów, jest uzależniona od turystyki plażowej, stąd troska nadmorskich włodarzy, żeby siłownie wiatrowe nie odbierały im turystów, którzy będą woleli patrzyć na morze nie przez pryzmat wiatraków.