Sprawę sądową o zapłatę przeciwko dłużnikowi zagranicznemu można wytoczyć w Polsce

Sąd polski wyda nakaz o zapłatę przeciwko firmie zagranicznej.

Sprawy sądowe w tego typu sytuacjach nazywamy europejskim postępowaniem nakazowym.

Aby sąd polski mógł zająć się taką sprawą, muszą być spełnione następujące warunki .
Po pierwsze musi zaistnieć w sprawie tzw. element transgraniczny tzn. conajmniej jedna ze stron procesu ma miejsce zamieszkania lub miejsce zwykłego pobytu w państwie członkowskim UE innym niż państwo sądu rozpoznającego sprawę (w rozpatrywanym przypadku, dłużnik nie mieszka lub nie ma siedziby na terenie Polski).
Kolejnym warunkiem, który jest konieczny do spełnienia, to charakter sprawy. Bowiem postępowanie transgraniczne o zapłatę dotyczy wyłącznie spraw cywilnych i handlowych. Nie ma ono zatem zastosowania do postępowań skarbowych, celnych czy administracyjnych ani dotyczących odpowiedzialności państwa za działania i zaniechania przy wykonywaniu władzy publicznej. Dodatkow to europejskie postępowanie nakazowe nie może być prowadzone w sprawch spadkowych, małżeńskich spraw majątkowych, w sprawach upadłościowych, zabezpieczeń socjalnych oraz co do pozaumownych roszczeń o zapłatę.
Formalnie sprawę wszczyna się składając pozew do Sądu na określonym formularzu. W wyniku tego, Sąd winien wydać Europejski nakaz zapłaty i doręczyć go stronom procesu. Jeśli dłużnik nie zgadza się z jego treścią może złożyć sprzeciw. W razie wniesienia sprzeciwu, europejski nakaz zapłaty traci moc, a sąd rozpoznaje sprawę we właściwym trybie wyznaczając rozprawę. Brak wniesienia sprzeciwu powoduje, że nakaz podlega automatycznemu wykonaniu w drodze egzekucji bez potrzeby uzyskiwania zezwolenia na jego wykonanie w państwie wykonania (w rozpatrywanym przypadku poza Polską).
Ideą tego rozwiązania jest uproszczenie, przyspieszenie i zmniejszenie kosztów postępowania sądowego w sprawach transgranicznych (gdy dłużnik to podmiot zagraniczny) oraz umożliwienie swobodnego przepływu europejskich nakazów zapłaty przez ustanowienie minimalnych standardów.
Warto pamiętać, iż nakaz zapłaty ma tą samą moc co wyrok zasądzający zapłatę.

Przymusowa, sądowa rozdzielność majątkowa w czasie trwania małżeństwa

Rozdzielność majątkową można ustanowić jeszcze przed zawarciem małżeństwa umową w formie aktu notarialnego (tzw. intercyza), można również w tej samej formie uczynić to w trakcie małżeństwa. Zdarzają się jednak sytuacje, że jeden z małżonków nie chce dobrowolnie takiej umowy podpisać.
W takiej sytuacji, prawo daje inną możliwość.
Otóż, jeśli wystąpią ważne powody każdy z małżonków może wnioskować by Sąd ustanowił rozdzielność majątkową.
Brak definicji owych ważnych powodów, jednak powszechnie rozumie się je najogólniej jako takie okoliczności I sytuacje, które powodują, że w konkretnym przypadku wspólność majątkowa nie służy dobru drugiego z małżonków oraz dobru założonej przez małżonków rodziny, a nawet prowadzi do sytuacji sprzecznej z zasadami prawa rodzinnego.
Zatem ważne powody należy interpretować nie tylko poprzez okoliczności natury finansowej (trwonienie majątku przez jednego z małżonków czy też zaniedbywanie obowiązków względem rodziny, uleganie nałogom), bowiem ważnym powodem można uznać również stan separacji małżonków, jeśli ma on charakter trwały.
Wyklucza się jednak ustanowienie rozdzielności majątkowej, gdy wystąpiły okoliczności niezawinione przez małżonka bądź też niezależne od jego woli, w szczególności długotrwała choroba.
Sąd ustala rozdzielność majątkową w wyroku, precyzyjnie określając dzień zakończenia wspólności majątkowej. Jedynie w szczególnych wypadkach Sąd może ustanowić rozdzielność z datą wcześniejszą niż dzień wytoczenia sprawy w Sądzie, zasadniczo jednak Sąd określa rozdzielność z datą wydania wyroku. Dopuszczalne jest jednak ustalenie rozdzielności z datą wcześniejszą od wydania wyroku, ale już po dacie wniesienia sprawy do Sądu.
Istnieje także możliwość przymusowego ustanowienia przez sąd rozdzielności majątkowej na wniosek wierzyciel, którego dłużnikiem jest jeden z małżonków, jeżeli uprawdopodobni, że zaspokojenie jego roszczeń stwierdzonych tytułem wykonawczym wymaga dokonania podziału majątku wspólnego małżonków, ale to już osobny temat na kolejne opracowanie.

Odszkodowanie komunikacyjne z OC z VATem

Odszkodowanie brutto, tj. z podatkiem VAT przysługuje, gdy:
• poszkodowany nie jest podatnikiem VAT,
• bez względu na fakt naprawienia pojazdu przez poszkodowanego,
• nie nastąpiło przedawnienie roszczenia (3 lata).

Co do zasady podatnikami podatku od towarów i usług są osoby prawne, jednostki organizacyjne niemające osobowości prawnej oraz osoby fizyczne, wykonujące samodzielnie działalność gospodarczą bez względu na cel lub rezultat takiej działalności. Podmioty te mają prawo do pomniejszenia kwoty podatku VAT należnego urzędowi skarbowemu z tytułu prowadzonej sprzedaży o kwotę podatku VAT naliczonego przy nabyciu towarów i tak wyliczone zobowiązanie podatkowe jest obowiązany przekazać urzędowi skarbowemu.

W tym kontekście, w razie dokonywania naprawy pojazdu, podatnik (poszkodowany) uiszcza za tę naprawę cenę, która obejmuje także podatek VAT, jednak kwota, którą poszkodowany musi wpłacić do urzędu skarbowego z tytułu prowadzonej przez siebie działalności gospodarczej o podatek ten zostaje pomniejszona – w konsekwencji poniesiony przez poszkodowanego koszt podatku VAT zostaje “zwrócony” poprzez obniżenie kwoty wpłaconej do urzędu skarbowego.

Tym samym odszkodowanie uwzględniające podatek VAT przysługuje przede wszystkim poszkodowanym nieprowadzącym działalności gospodarczej – tj. osobom, które nie odprowadzają do urzędu skarbowego podatku VAT.
Według zasady pełnego odszkodowania regulującej zakres odpowiedzialności cywilnej sprawcy szkody wyrażonej w art. 361 § 2 k.c. poszkodowany winien otrzymać kwotę w całości rekompensującą jego straty. Jeśli poszkodowany nie ma prawa do odliczenia podatku VAT zawartego w kosztach naprawy od podatku odprowadzanego przez niego do urzędu skarbowego, a zakład ubezpieczeń wypłaci odszkodowanie nieobejmujące tego podatku, poszkodowany naprawiając pojazd będzie musiał sam ponieść koszty podatku VAT. W konsekwencji, otrzymane odszkodowanie nie pokryje w pełni poniesionej straty, co oznacza, że zostaje naruszona wspomniana wyżej fundamentalna zasada pełnego odszkodowania.
Wypłata odszkodowania wraz z podatkiem VAT następuje więc w sytuacji, gdy poszkodowany nie ma możliwości odliczenia tego podatku przy nabyciu np. części do naprawy pojazdu czy kosztów naprawy pojazdu. Ta zasada ma zastosowanie zarówno do wypłaty odszkodowania na podstawie rachunków za naprawę pojazdu, jak i w sytuacji wypłaty odszkodowania na tzw. kosztorys.
Z faktu, iż po okazaniu faktur istnieje obowiązek uwzględnienia przez zakład ubezpieczeń w odszkodowaniu podatku VAT nie wynika, co próbują czynić niektóre zakłady ubezpieczeń, iż bez okazania tych faktur takiego obowiązku nie ma. Orzecznictwo Sądu Najwyższego w żaden sposób nie pozwala na dokonywanie odmiennej interpretacji w tego typu sytuacjach.
Uchwałą siedmiu sędziów z dnia 17 maja 2007 r. (sygn. akt. III CZP 150/06) Sąd Najwyższy stwierdził, że odszkodowanie przysługujące na podstawie umowy ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów mechanicznych za szkodę powstałą w związku z ruchem tego pojazdu ustalone według cen części zamiennych i usług obejmuje kwotę podatku od towarów i usług VAT w zakresie, w jakim poszkodowany nie może obniżyć podatku od niego należnego o kwotę podatku naliczonego. Uchwała ta zatem, kształtując jednoznaczną linię orzecznictwa, ostatecznie rozstrzygnęła wątpliwości dotyczące podatku VAT w kontekście ustalania odszkodowania na podstawie kosztorysu. Sąd Najwyższy zajął także stanowisko odnośnie art. 17a ustawy o działalności ubezpieczeniowej – zdaniem Sądu przepis ten nie może uzasadniać uwzględniania podatku VAT wyłącznie w przypadku dokonania naprawy i udokumentowania tego faktu fakturami.

Podsumowując, można uznać, że odszkodowanie brutto, tj. z podatkiem VAT przysługuje, gdy:
• poszkodowany nie jest podatnikiem VAT,
• bez względu na fakt naprawienia pojazdu przez poszkodowanego,
• nie nastąpiło przedawnienie roszczenia (3 lata);

Polemika sędziego z dziekanem Okręgowej Rady Adwokackiej w przypadku choroby adwokata.

Wstęp:
W październiku 2012 roku miał rozpocząć się proces w sprawie okrutnego zabójstwa Sylwii S. Na ławie oskarżonych usiąść miało dwóch podejrzanych mężczyzn, którym prokuratura zarzuca, że

“w nocy z 14 na 15 grudnia 2011 r., działając wspólnie i w porozumieniu, z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia Sylwii S. i ze szczególnym okrucieństwem, po uprzednim wielokrotnym uderzaniu pokrzywdzonej rękoma w okolice twarzy, duszeniu, zadaniu ciosu fragmentem rozbitej butelki w szyję, podtapianiu jej w kałuży, a następnie wrzuceniu do rzeki, spowodowali rozległe obrażenia, a w konsekwencji zgon Sylwii S.”
Akt oskarżenia wpłynął do Sądu Okręgowego w Szczecinie w czerwcu, a pierwsza rozprawa wyznaczona na początek października 2012 r. nie odbyła się z powodu choroby adwokatki jednego z oskarżonych. Sąd powiadomił Okręgową Radę Adwokacką o rażącym naruszeniu obowiązków i zasad etyki adwokackiej przez tę pełnomocniczkę, a w odpowiedzi dziekan Rady na łamach lokalnej prasy bronił adwokatki. Wybrał formę medialną, gdyż nie miał możliwości innej polemiki z Sądem tak, by publicznie wytłumaczyć stanowisko Okręgowej Rady Adwokackiej.
Jest to ciekawa, chwilami mocna korespondencja, którą warto przeczytać.

List dziekana Okręgowej Rady Adwokackiej:

W zamieszczonym w dniu 8.10.12 r. artykule “Spór sędziego z mecenasem. Czy można pracować na chorobowym?” Czytelnicy “Gazety” zostali powiadomieni, iż z powodu nieobecności obrońcy jednego z oskarżonych nie rozpoczął się proces mężczyzn, którym zarzuca się dokonanie okrutnego zabójstwa młodej kobiety, a Sędzia Sądu Okręgowego skierował do Okręgowej Rady Adwokackiej w Szczecinie zawiadomienie o rażącym naruszeniu obowiązków procesowych przez Panią Mecenas, zaś odpis zawiadomienia ma być wysłany do Ministerstwa Sprawiedliwości. Jako że nieobecność obrońcy oraz nieustanowienie zastępstwa substytucyjnego spowodowały niemożność rozpoczęcia procesu, winą za ten stan rzeczy obarczono adwokata, który miał rzekomo naruszyć obowiązki procesowe i Zasady Etyki Adwokackiej.
***
Takie postrzeganie tej sytuacji procesowej jest zdecydowanie stronnicze. Adwokat nie jest szczególnym genotypem człowieka i zdarza się, że choruje. Tak było i w tym przypadku, a Pani Mecenas, zgodnie z zasadami procedury przedłożyła Sądowi zaświadczenia wydane przez lekarza sądowego o niemożności uczestniczenia w rozprawie sądowej z powodu choroby. Zaświadczenie to Adwokat niezwłocznie złożyła w Sądzie z wnioskiem o odroczenie rozprawy, która miała się odbywać następnego dnia. Wiadomym było, że usprawiedliwiona chorobą nieobecność adwokata na rozprawie będzie przeszkodą w jej prowadzeniu. Sędzia Przewodniczący, nie uwzględniając wniosku Adwokata o odroczenie rozprawy uznał, że ten ma obowiązek ustanowienia substytuta, czyli zastępcy i skoro tego nie uczynił, to naruszył swoje obowiązki procesowe.
Takie stanowisko nie sposób zaaprobować. Istotnie, adwokat w przypadku przemijającej bądź trwałej przeszkody, powinien ustanowić zastępstwo, tak aby prowadzone przez niego sprawy, nie doznały uszczerbku. Oczywiście nie dotyczy to sytuacji nagłych, wywołanych chorobą, kiedy to adwokat nie jest w stanie i nie może świadczyć pracy.
***
Pracą jest również ustanawianie substytuta albowiem zastępcy należy przekazać akta sprawy, szczegółowo ją omówić i przygotować zastępcę do wypełniania obowiązków obrończych. Nie można zaakceptować poglądu, iż ustanowienie zastępcy jest jedynie formalnością, której należy dopełnić z dnia na dzień. W interesie wymiaru sprawiedliwości leży to, aby obrona nie była formalną, ale merytoryczną, w interesie klienta i przy pełnej znajomości realiów sprawy. Rozpoznawana sprawa jest sprawą poważną, o dużym ciężarze gatunkowym i z pewnością adwokat, chcąc realizować w sposób pełny prawo oskarżonego do obrony, musi być do niej przygotowany dobrze, a nie wkroczyć w nią z tzw. marszu.
***
Pewnie uszło uwadze Sądu i to, że nie łatwo jest ustanowić substytucję z dnia na dzień przez chorego adwokata innemu adwokatowi, który podejmie obronę w tak trudnej sprawie. Skoro Sędzia Przewodniczący wiedział dnia poprzedzającego rozprawę o chorobie adwokata, który należycie usprawiedliwił nieobecność w Sądzie i bez obecności którego rozprawa nie mogła się rozpocząć, to tak jak w przypadku choroby Sędziego, można było wprowadzić procedurę oszczędzającą społeczne koszty, a to wydać zarządzenie o zdjęciu sprawy z wokandy, odwołać (choćby telefonicznie) obecność Sędziego, Prokuratora, ławników, innych obrońców, odwołać konwój i nie sprowadzać oskarżonych na salę rozpraw. Tego Sąd nie zrobił, tylko w przeddzień rozprawy zażądał od chorego adwokata ustanowienia pełnomocnika substytucyjnego. Obrońca jest niezbędnym elementem procesu karnego, współczynnikiem wymiaru sprawiedliwości wykonującym zawód zaufania publicznego. Zatem nie może być traktowany w procesie karnym instrumentalnie, formalnie, a mieć szanse i warunki do wypełniania obowiązków obrończych.

Dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej, adw. Marek Mikołajczyk

.
Oto odpowiedź sędziego prowadzącego sprawę:

Dziekan ORA w Szczecinie przedstawił swój punkt widzenia na obowiązki adwokatów w zakresie stawiennictwa na rozprawie.
Z tą argumentacją nie sposób się zgodzić.
Art. 37a ust. 1 Prawa o adwokaturze stanowi: “Adwokat obowiązany jest (podkr. moje) zapewnić zastępstwo w przypadku urlopu lub innej przemijającej przeszkody tak, aby prowadzone przez niego sprawy nie doznały uszczerbku”. “Obowiązany jest” to według mnie “ma obowiązek”. Według Pana Dziekana “powinien, ale “.
Jest kwestią dyskusyjną, czy w określonej sytuacji adwokat mógł, czy nie mógł wykonać obowiązku. Ustalenie tegoż nie jest jednak rolą sądu tylko właśnie ORA w postępowaniu wyjaśniającym. Szkoda, że Pan Dziekan, jeszcze przed zapoznaniem się ze stanowiskiem sądu i, jak mniemam, zainteresowanego adwokata, wydaje jednoznaczne oceny w tym zakresie.
***
W moim przekonaniu dwie doby (czas od wystawienia zaświadczenia lekarskiego do rozpoczęcia rozprawy) był wystarczający do wypełnienia obowiązku wyznaczenia substytuta. Choroby zdarzają się wszystkim pracownikom i wszyscy pracownicy muszą w tym czasie przekazać swoje obowiązki, zwłaszcza w sprawach pilnych i ważnych, innym osobom lub powiadomić o tym przełożonych. Wszyscy pracownicy z wyjątkiem, jak wynika z listu Pana Dziekana, szczecińskich adwokatów.
***
Trudno za poważny uznać argument, że ustanowienie substytuta jest też pracą w sytuacji, w której może ono nastąpić nawet telefonicznie (przy czym formalne upoważnienie może zostać przedłożone już po rozprawie). To tak, jakby innym pracownikom na chorobowym zarzucać, że przekazują pracodawcy zwolnienie albo telefonicznie informują o konieczności wykonania ważnych spraw.
***
Pan Dziekan demonizuje kwestię przygotowania do rozprawy. Materiał dowodowy w tej sprawie obejmuje wyjaśnienia trzech oskarżonych, krótkie zeznania sześciu świadków i kilka innych dokumentów. Średnio zdolny prawnik jest w stanie zapoznać się dość dokładnie z tą sprawą w ciągu 2-3 godzin. Chyba że Pan Dziekan chciał przez to powiedzieć, że szczecińscy adwokaci nie posiedli umiejętności sprawnego przeczytania akt sądowych. Mam inne zdanie w tej mierze.
***
Pan Dziekan przemilcza, że był to pierwszy termin rozprawy, na którym miało nastąpić wyłącznie odczytanie aktu oskarżenia oraz przesłuchanie trzech oskarżonych. Dopiero na kolejne terminy mieli być wezwani świadkowie i biegli oraz przewidziane były przemówienia stron. Linia obrony zapewne była już przedyskutowana, zaś pytania oskarżonym można było zadać także na kolejnych rozprawach. Czy przygotowanie się do takich czynności jest aż tak czasochłonne? W ostateczności zresztą można było złożyć wniosek o przełożenie przesłuchania tegoż oskarżonego na kolejny termin, umożliwiając wysłuchanie pozostałych dwóch oskarżonych i wykonanie chociażby 70% zaplanowanych czynności.
***
Są na świecie sprawy pilne. Także w postępowaniu karnym. Przykładowo sąd ma 24 godziny na rozpoznanie wniosku o areszt tymczasowy nawet, jak sprawa jest wielotomowa. W takich sprawach też występują obrońcy, choć z uwagi na ograniczenia czasowe nie mają możliwości zapoznania się dokładnie ze sprawą. I co, nie powinni występować? I za co biorą pieniądze?
***
Wreszcie najważniejsze: na skutek niestawiennictwa obrońcy rozpoznanie sprawy ulegnie przedłużeniu o miesiąc. Siłą rzeczy o ten okres może ulec przedłużenie tymczasowego aresztowania dwóch oskarżonych (także tego, który był należycie reprezentowany). Pan Dziekan winien rozważyć tę sprawę nie tylko z korporacyjnego punktu widzenia, ale także z punktu widzenia osób tymczasowo aresztowanych. Warto by ich zapytać, czy woleliby obrońcę – substytuta, nawet może nie do końca przygotowanego, czy też areszt o jeden miesiąc dłuższy. Warto byłoby też zapytać o stanowisko pokrzywdzoną (matkę ofiary).
***
Należy pamiętać, że to nie sędzia jest pokrzywdzony odroczeniem rozprawy. W tym wypadku, w mojej ocenie, pokrzywdzonymi są oskarżeni tymczasowo aresztowani i rodzina ofiary. Dobrze byłoby zastanowić się, czy oni nie doznali uszczerbku w rozumieniu art. 37a Prawa o adwokaturze.

Grzegorz Kasicki

.
Na tak mocne słowa znów zareagował Dziekan Rady Adwokackiej:

Zaczynamy stąpać po cienkim i kruchym lodzie
Myślę, że zupełnie nieświadomie w swoim polemicznym stanowisku poruszył Pan kwestię fundamentalną, nad którą nie mogę przejść do porządku dziennego i twierdzę, że weszliśmy na cienką i kruchą taflę lodu, która nazywa się “jakością” lub “bylejakością” Wymiaru Sprawiedliwości, w szczególności procesu karnego. Trzeba zadać sobie pytania, czy rozstrzygając sprawę mamy jedynie wydawać wyroki, czy też ludzi sądzić sprawiedliwie?
***
Jeśliby uznać argumentację Pana Sędziego za możliwą do przyjęcia, to mamy doskonały przepis na bylejakość. Nieprzygotowany obrońca-substytut, ustanowiony telefonicznie, bez wcześniejszego kontaktu z klientem, bez możliwości omówienia z nim linii obrony, nawet średnio zdolny, lecz niemogący przeczytać akt w 2-3 godziny w sprawie o morderstwo ze szczególnym okrucieństwem, gdzie oskarżonym grożą kary dożywotniego pozbawienia wolności, niemogący porozumieć się z naturalnym obrońcą, bowiem ten leży w szpitalu z temperaturą sięgającą 40 st. i drży o wyzdrowienie, a w konsekwencji nie jest w stanie sensownie myśleć o wszystkich aspektach przekazywanej sprawy, to taki zastępca będzie jedynie substytutem przysłuchującym się temu, co dzieje się na sali rozpraw, a więc rekwizytem, dekoracją dla toczącego się procesu. Czy zatem o taki Wymiar Sprawiedliwości chodzi? Czy na pewno na takim obrońcy Sądowi rzeczywiście zależy?
***
A może jednak w interesie Wymiaru Sprawiedliwości leży to, aby prawo do obrony oskarżonego nie było iluzoryczne i formalne, lecz rzeczywiste, merytoryczne, obrona należycie przygotowana i uzgodniona z oskarżonym, tak aby Sąd widział w obrońcy rzeczywistego uczestnika procesu, który w procesie kontradyktoryjnym pomaga Sądowi wyważyć racje między oskarżeniem a argumentami obrończymi. Nie chodzi o to, żeby na sali rozpraw zgadzała się liczba oskarżonych, liczba adwokatów, aby był obecny prokurator i pełny skład Sądu, tylko o to, aby uczestnicy rozprawy sądowej byli w pełni przygotowani do jej przeprowadzenia.
***
Jest pożądanym, by prokurator, który nadzorował postępowanie przygotowawcze i sporządził akt oskarżenia, oskarżał w czasie przewodu sądowego. Z drugiej strony, pożądanym jest także, aby w postępowaniu brał aktywny udział adwokat, który został zaakceptowany przez oskarżonego, który wcześniej omówił i uzgodnił z nim linię obrony, zna doskonale akta, nie zaś taki, o którym pisałem wyżej, a którym zadowoliłby się Pan Sędzia w czasie tej nieszczęsnej sprawy, jaka spadła z wokandy z powodu choroby adwokata. I w końcu pożądany jest również Sąd nie tylko właściwie obsadzony, ale wymierzający sprawiedliwość, nie zaś wydający tylko wyroki. Sąd rozumiejący niekwestionowaną od tysiącleci zasadę nierozerwalnego związku Wymiaru Sprawiedliwości z udziałem w nim adwokata – obrońcy.
***
Z zupełnym zdumieniem przyjąłem argumentację, w której Pan Sędzia sugeruje, iż to adwokat działa na szkodę klienta, gdyż tymczasowe aresztowanie przedłuża się o miesiąc, tj. na czas odroczenia rozprawy, zapominając, że w tej sprawie akt oskarżenia wpłynął do Sądu w czerwcu, zaś Sąd wyznaczył termin rozprawy dopiero w październiku oraz że tymczasowe aresztowanie zawsze zaliczane jest na poczet kary, zaś w przypadku uniewinnienia oskarżonemu należeć się będzie odszkodowanie za niesłuszne tymczasowe aresztowanie.
***
Nie mogę zgodzić się z wyartykułowanym pytaniem Pana Sędziego, za co adwokaci biorą pieniądze, mając ograniczenia czasowe z możliwością zapoznania się ze sprawą na etapie tymczasowego aresztowania, jeśli się zważy na fakt, iż obrońcy z przyczyn procesowych mają ograniczoną możliwość wglądu do akt sprawy, a decyzja w tym zakresie należy do prokuratora prowadzącego sprawę. Tym bardziej, że praktyka wskazuje, iż zgód na wgląd do akt sprawy prokuratorzy nie wydają. Postawiona przez Pana Sędziego kwestia, aby oskarżonych zapytać, czy woleliby obrońcę – substytuta – nawet może nie do końca przygotowanego, czy też areszt o miesiąc dłuższy jest po prostu nie na miejscu i poza kanonem dylematów prawniczych, a także pomysłem całkowicie odosobnionym i z pewnością nieakceptowanym przez innych sędziów.
***
Na szczęście, więcej jest jakości w Wymiarze Sprawiedliwości. A bylejakości nie powinniśmy nigdy akceptować. Adwokaci nie przyłożą ręki do obniżania standardów Wymiaru Sprawiedliwości.

Dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Szczecinie Adwokat Marek Mikołajczyk

.