Założenia do projektu ustawy – prawo budowlane część 1.

Założenia Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej do projektu ustawy prawo budowlane – o zmianie ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz niektórych innych ustaw.
Co może się zmienić?
Co z dzisiejszych przepisów zostało uznane przez Ministra za sensowne?
Oto założenia datowane na 12 czerwca 2012 r.

Rozdziały:

  1. Wprowadzenie 1)   2)   3)
  2. I. Prawo budowlane
  3. II. Zmiany ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz niektórych innych ustaw

 

  1. WPROWADZENIE – ANALIZA STANU ISTNIEJĄCEGO (co się zmieni – patrz tutaj)

Proces budowlany w Polsce jest regulowany głónie przepisami ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz ustawy – Prawo budowlane. Podstawowa zasada brzmi: budowę obiektu budowlanego można rozpocząć po uzyskaniu ostatecznej decyzji o pozwoleniu na budowę, która powinna być wydana na podstawie ustaleń miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Założenie było takie, że gminy będą miały opracowany ploan miejscowy, a jeśli nie – ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym przewiduje wyjątek, że w razie jego braku pozwolenie na budowę może być wydane na podstawie ustaleń zawartych w decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu.

Zważywszy na fakt, że rocznie jest wydawanych ok. 160 tys. decyzji o warunkach zabudowy i ok. 230 tys. decyzji o pozwoleniu na budowę, to wątpliwym staje się nazywanie tej procedury wyjątkiem od zasady lokalizowania inwestycji na podstawie planu miejscowego. Inwestor bardzo często nie ma do czynienia z „przewidywalną przestrzenią” – dopiero indywidualna decyzja administracyjna określa, jak może być zagospodarowany dany teren, a zatem decyzja o warunkach zabudowy określa co i gdzie może być zbudowane. w takim modelu prowadzenie racjonalnej gospodarki przestrzennej, dbanie o ład przestrzenny i przeciwdziałanie zjawisku „nadmiernego rozlewania i rozpraszania” zabudowy jest co najmniej mocno utrudnione. Ocena taka jest wyrażona również w Koncepcji Zagospodarowania Przestrzennego Kraju 2030.
Wymaga też podkreślenia, że wydanie decyzji o pozwoleniu na budowę jest często poprzedzone szeregiem innych aktów administracyjnych – różnorakich zgód, uzgodnień i stanowisk uzyskiwanych najczęściej w procesie projektowania budowlanego. w wielu przypadkach kompetencja organów administracji do wydawania aktów administracyjnych ma charakter blankietowy, zakres zgody czy uzgodnienia jest poddany daleko idącemu uznaniu administracyjnemu. Funkcjonująca obecnie w Prawie budowlanym zasada, że wszelkie roboty budowlane można rozpocząć jedynie na podstawie ostatecznej decyzji administracyjnej, a wyjątki są enumeratywnie wymienione w ustawie, oznacza potrzebę prowadzenia postępowania administracyjnego nawet w przypadku mało istotnych, nieoddziaływujących na otoczenie robót budowlanych czy obiektów budowlanych. Każde naruszenie prawa w trakcie budowy wymaga też reakcji organu nadzoru budowlanego w drodze aktu administracyjnego. Tak skonstruowany model rodzi uzasadnione poczucie przeregulowania procesu budowlanego i nadmiernego ograniczenia właściciela nieruchomości w korzystaniu z przynależnych mu praw.

Należy też podkreślić, że obecnie obowiązująca ustawa z dnia 7 lipca 1994 r. – Prawo budowlane była nowelizowana kilkadziesiąt razy, wskutek czego sprawia poważne problemy interpretacyjne tak dla inwestorów, jak i organów administracji publicznej.

W związku z powyższymi uwagami, Ministerstwo przygotowało założenia do projektów ustaw. Są też konkrente propozycje.

 

Źródło: www.transport.gov.pl/ 

Rzecznik Praw Obywatelskich – gdy brakuje na czynsz.

Rzecznik Praw Obywatelskich odpowiada na pytanie, co zrobić, gdy nie ma się pieniędzy na czynsz?
RPO odpowiada:

Na podstawie każdego tytułu prawnego do mieszkania – czyli umowy najmu, księgi wieczystej czy umowy ze spółdzielnią mieszkaniową – każdy je zamieszkujący może starać się w gminie o przyznanie dodatku mieszkaniowego.
Dodatek ten ma na celu pokrycie części wydatków, jakie dana osoba ponosi w związku z zajmowanym mieszkaniem. Przyznawany jest przez gminę w drodze decyzji administracyjnej na pół roku, a po tym okresie można ponownie starać się o jego przyznanie. Skuteczność ubiegania się o tę pomoc i wysokość dodatku są uzależnione od dochodów osoby ubiegającej się, wielkości mieszkania, jakie zajmuje oraz wielkości ponoszonych na cele mieszkaniowe wydatków.
Źródło: www.rpo.gov.pl

Trybunał Konstytucyjny rozstrzygł, że spół­dziel­nie mieszkaniowe mają odsprzedawać najemcom dawne mieszkania zak­ła­do­we za półdarmo.

Jaka jest właściwie różnica między umową o pracę, a umową zlecenia, którą proponuje pracodawca?

Jak można odnieść się do pracodawcy, który proponuje pracownikowi umowę zlecenia w miejsce dotychczasowej umowy o pracę? Co traci, a co zyskuje pracownik? Jakie wiąże się z tym ryzyko?

Praca na podstawie umowy-zlecenia zawierana jest w oparciu o Kodeks cywilny, a umowa o pra­cę – w oparciu o Kodeks pracy. Różnica jest duża, bo umowa zlecenia to zwyczajna umowa, o dowolnej treści, w której strony mogą ułożyć się według własnego uznania, byleby cel lub treść umowy nie naruszała prawa, nie przeczyła zasadom życia społecznego i właściwości stosunku.

I tak: zleceniobiorca (w tym przypadku: pracownik) zobowiązuje się do wykonania określonej czynności prawnej lub świadczenia usług na rzecz zlecelniodawcy (pracodawcy), w zamian uzyskując określone wynagrodzenie. Można też podpisać umowę zlecenia na świadczenie pracy bez ustalonego wynagrodzenia. Dla zleceniodawcy liczy się staranność w wykonywaniu dzieła, nie zaś samo osiągnięcie konkrentego celu – i to ważna różnica w stosunku umów o dzieło, które dotyczą konkretnego skutku (na przykład umowa na zaprojektowanie domu).

Podstawową różnicą pomiędzy taką umową, a umową o pracę jest zakres praw i obo­wiąz­ków tak pracodawcy jak i pracownika, którzy od tej pory stają się stronami umowy cywil­no­praw­nej. Osoba o statusie pracownika miała prawo do urlopu wy­po­czyn­kowego, wy­cho­waw­czego, określone były normy czasu pracy, minimalne wynagrodzenie, odprawa emerytalno-rentowa itd. W chwili, kiedy strony podpisują umowę zlecenia, nie ma już stosunku pracy, a wraz z tym przestają obowiązywać te prawa i regulacje, co stawia świadczącego pracę w potencjalnie mniej korzystnym położeniu. Można naturalnie do umowy dopisać dowolne ustalenia – na przykład prawo do urlopu, dowolne godziny pracy, brak bezpośredniego kierownictwa i wiele innych zapisów, które mogą dać dodatkowe prawa dotychczasowemu pracownikowi.

Kodeks pracy w art. 281 przewiduje karę dla pracodawcy, który zawiera umowę zlecenia w warunkach, kiedy powinna być zawarta umowa o pracę. Można w związku z tym rozważyć skierowanie do Państwowej Inspekcji Pracy prośbę o zbadanie sprawy w oddziale okręgowym właściwym miejscowo, w Poznaniu jest to Okręgowy Inspektorat Pracy przy ulicy Św. Marcin 46/50. PIP ma obowiązek dokonać ustaleń i w razie naruszenia prawa może przykładowo nałożyć na pracodawcę grzywnę, zobowiązać go do stosowania obowiązującego prawa, wnieść powództwo i uczestniczyć w postępowaniu przed sądem pracy o ustalenie istnienia stosunku pracy, jeżeli stosunek prawny między zleceniodawcą a zleceniobiorcą, wbrew zawartej umowie, ma cechy stosunku pracy.

Jeśli pracodawca zaproponuje Ci wykonywanie na podstawie umowy zlecenia tej samej pracy i na tych samych warunkach (w siedzibie i pod kierowncitwem tych samych osób, w ustalonym czasie), które obowiązywały we wcześniejszym stosunku pracy, w pełni uzasadnione jest żądanie od pracodawcy zawarcia umowy o pracę, a w przypad­ku odmowy – ustalenie istnienia stosunku pracy na drodze sądowej.

Trybunał Konstytucyjny – mieszkania spółdzielcze za półdarmo się należą.

Według rozstrzygnięcia Trynunału Konstytucyjnego z 18 czerwca 2012 r. spół­dziel­nie mieszkaniowe mają odsprzedawać najemcom dawne mieszkania zak­ła­do­we za półdarmo. Taka transakcja jest zgodna z konstytucją.

W minionych latach spółdzielnie przejmowały od przedsiębiorstw państwowych będących w upadłości lokale mieszkalne. Ich najemcy na mocy ustawy otrzymali prawo ubiegania się o przejęcie ich na własność poniżej wartości rynkowej. Mieli tylko spłacić zaległe opłaty i pokryć zwaloryzowany wkład budowlany.
Pytanie zainicjowane do Trybunału dotyczyło przypadku spółdzielni, która żądała za mieszkanie 21 tys. zł, a sąd rejonowy orzekł, że dotyczczasowy najemca powinien zapłacić nie więcej niż 920 zł. Spółdzielnia uznała tę cenę za rażąco zaniżoną, a przymus przewłaszczenia zaskarżyła jako naruszający konstytucyjne prawo własności i swobody dysponowania własnym mieniem. Pogląd ten podzielał Sejm i – częściowo – prokurator generalny.

Sędziowie trybunału uznali jednak, że ze względu na szczególną sytuację najemców mieszkań zakładowych, którzy nierzadko osobistą pracą przyczynili się do ich powstania, ten przywilej im się należy.
Źródło: www.trybunal.gov.pl